Oczyszczenia czas. Przygotowania się na wiosnę. W głowie segregacja planów, kalendarz, czynności takie i takie, niedługo trasa i grania dużo. Tymczasem pozimowe złogi zwieszonych humorów, zastojów, wahań – roztapia powoli Słońce. Chodząc w jego świetle, samotnie włączył mi się klimat powitania odżywającej natury. Młode liście wychodzące z pączków, jasnozielone, soczyste kępy traw wyrastające na szarych, zeszłorocznych, suchych źdźbłach. Jaskrawe kolory przeróżnych kwiatów. I to wszystko do Słońca się wystawia, w Ziemię zapuszcza, zaczyna żyć.
Od-nowa tego wokół nas, sprzyja odświeżeniu tego, co w nas. Niby od-nowa, a jednak w cyklu. Niby w cyklu, ale działania zupełnie nowe, rozwijające bardzo. Rodzi się chęć działania kiedy się patrzy na przyrodę. Szacunek i spokój nadchodzi. Docieram nad rzekę, chcę przywitać się i z Wodą, jednak jest za zimna jak dla mnie. Myję się więc nad brzegiem. Patrząc na Słońce, spokojnie schnąc i oddychając – czuję wiosnę.